Komisji pojednawczej, jak nie było, tak nie ma. Za przegrane sprawy zapłaci podatnik.

Komisja Uczelniana NSZZ „Solidarność” Uniwersytetu Szczecińskiego, w dniu 2 czerwca 2016 roku, wystąpiła do JM Rektora US, prof. dr hab. Edwarda Włodarczyka z prośbą o powołanie w Uniwersytecie Szczecińskim KOMISJI POJEDNAWCZEJ. Mało tego. Złożyła na biurku Rektora projekt zasad funkcjonowania tej komisji. Mamy 4 stycznia 2017 roku. Minęło siedem miesięcy. I co? I nic. Żadnej reakcji ze strony władz uczelni. Jak dołożymy do tego informacje o kolejnych przegrywanych przez Pracodawcę sprawach przed Sądem Pracy, to zyskujemy fatalny obraz.

Komisja pojednawcza do polubownego rozpatrywania sporów może działać u każdego pracodawcy. Pracodawca powinien dążyć do ugodowego załatwienia konfliktów wynikłych ze stosunku pracy. Pracodawca nie ma obowiązku powoływania komisji. Nie mniej jednak ugodowe zakończenie sporów ze stosunku pracy, jest dla niego mniej czasochłonne i mniej kosztowne. Dlatego powinno mu zależeć na powołaniu w swoim zakładzie pracy komisji (1). Uniwersytet Szczeciński zatrudnia ponad dwa tysiące pracowników i jest jednym z największych pracodawców na Pomorzu Zachodnim.

W ciągu ostatnich kilku lat, w związku z nieprzestrzeganiem prawa pracy, przez Rektora Uniwersytetu Szczecińskiego uczelnia wypłaciła blisko 100 tysięcy złotych roszczeń (prawomocne wyroki). Czy tak ma wyglądać gospodarowanie środkami publicznymi w wykonaniu funkcjonariusza publicznego? Rektor US, przez siedem miesięcy, nie powołuje w uczelni komisji pojednawczej. A może po prostu nie chce jej powołać? Tego nie wiemy. Ponieważ od 2 czerwca 2016 roku nie otrzymaliśmy odpowiedzi na naszą propozycję. Minęło siedem miesięcy.

Milczenie w sprawie komisji, przegrywane w Sądach sprawy. Czy stronie związkowej można, w takich okolicznościach, zarzucić złą wolę? W sytuacji, kiedy kładziemy na stole gotowy projekt pod dyskusję? Warto na marginesie zaznaczyć, że Pracodawca = Uniwersytet. Mamy do czynienia z uczelnią publiczną, która kształci, między innymi, prawników, a do tego Rektor US ma do dyspozycji dział prawny (!). I co? Czy roszczenia płacone są z publicznych środków, czy z wynagrodzenia urzędnika, jakim jest Rektor?

Oczywiście Jego Magnificencji Rektorowi Uniwersytetu Szczecińskiego należy się szacunek. I ja ten urząd szanuję. Jak mało kto. Zależy mi na tym, aby prof. dr hab. Edward Włodarczyk, obecny Rektor US oraz ludzie, którzy odpowiadają za poziom kultury organizacyjnej i prawnej Uniwersytetu Szczecińskiego zastanowili się nad skalą problemu, o którym piszę powyżej. Na koniec jeszcze dodam, że prorektorem w US jest profesor prawa.  O jakiej podmiotowości pracowników możemy mówić w Uniwersytecie Szczecińskim?

Zobacz pismo KU NSZZ „Solidarność” US z dnia 2 czerwca 2016 r. oraz związkowy projekt zasad funkcjonowania 
Komisji Pojednawczej w Uniwersytecie Szczecińskim

W przygotowaniu kolejny tekst o tym, jak zwalniano z pracy kierownika Działu Technicznego US. 

 Sebastian Sahajdak

1-IMG_4523

Fot. Sah